
Uczniowie
7 września 2025
Czytanie z Księgi Mądrości
Któż z ludzi rozezna zamysł Boży albo któż pojmie wolę Pana? Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski namiot obciąża rozum pełen myśli.
Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką – a któż wyśledzi to, co jest na niebie? Któż poznał Twój zamysł, gdy nie dałeś Mądrości, nie zesłałeś z wysoka Świętego Ducha swego?
I tak ścieżki mieszkańców ziemi stały się proste, a ludzie poznali, co Tobie miłe, i zostali ocaleni przez Mądrość.
Refren: Panie, Ty zawsze byłeś nam ucieczką
Obracasz w proch człowieka *
i mówisz: «Wracajcie, synowie ludzcy».
Bo tysiąc lat w Twoich oczach †
jest jak wczorajszy dzień, który minął, *
albo straż nocna.
Porywasz ich, stają się niby sen poranny, *
jak trawa, która rośnie:
rankiem zielona i kwitnąca, *
wieczorem więdnie i usycha.
Naucz nas liczyć dni nasze, *
byśmy zdobyli mądrość serca.
Powróć, Panie, jak długo będziesz zwlekał? *
Bądź litościwy dla sług Twoich!
Nasyć nas o świcie swoją łaską, *
abyśmy przez wszystkie dni nasze
mogli się radować i cieszyć.
Dobroć Pana, Boga naszego, niech będzie nad nami †
i wspieraj pracę rąk naszych, *
dzieło rąk naszych wspieraj!
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Filemona
Najdroższy:
Ja, stary Paweł, a teraz jeszcze więzień Chrystusa Jezusa – proszę cię za moim dzieckiem, za tym, którego zrodziłem w kajdanach, za Onezymem. Jego ci odsyłam; ty zaś jego, to jest serce moje, przyjmij do domu. Zamierzałem go trzymać przy sobie, aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w kajdanach, które noszę dla Ewangelii. Jednakże postanowiłem nie czynić niczego bez twojej zgody, aby dobry twój czyn był nie jakby z musu, ale z dobrej woli. Może bowiem po to oddalił się od ciebie na krótki czas, abyś go odebrał na zawsze, już nie jako niewolnika, lecz więcej niż niewolnika, jako brata umiłowanego. Takim jest on zwłaszcza dla mnie, ileż więcej dla ciebie zarówno w doczesności, jak i w Panu. Jeśli więc się poczuwasz do łączności ze mną, przyjmij go jak mnie.
Alleluja, alleluja, alleluja!
Okaż Twemu słudze światłość swego oblicza
i naucz mnie Twoich ustaw.
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.
Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
ks. Klemens Stock SJ
Jezus odznacza się stanowczą akceptacją własnego przeznaczenia i odważnie podąża ku Jerozolimie. Na całej drodze towarzyszy Mu wiele osób. Chcą z Nim być. Wierzą, że ma On coś ważnego do powiedzenia i coś trwałego do ofiarowania. Są Nim zafascynowani. Jezus nie odpycha ludzi. Ale nie chce też, by szli za Nim z fałszywymi oczekiwaniami. Mówi do nich bardzo jasno. Kto wiąże się z Nim, kto chce być prawdziwym chrześcijaninem, musi wiedzieć, czego się od niego oczekuje. Musi dobrze się zastanowić, czy jest w stanie temu podołać. Bo nie ma sensu zatrzymać się w połowie drogi i wycofać. Jezus chce mieć naśladowców, którzy idą za Nim sumiennie i rozważnie, mając jasną świadomość, czego się od nich oczekuje. Przedkłada te warunki nie tym nielicznym, których szczególnie wybrał, ale wszystkim, wielkim rzeszom ludzkim, które Mu towarzyszą. Te warunki są ważne nie tylko dla wybranej grupy, ale dla wszystkich chrześcijan.
Pierwsza rzecz, której Jezus wymaga, to mieć w nienawiści ojca, matkę, żonę, braci i siostry. Od razu można by zapytać: jak to rozumieć? co z przykazaniem miłości bliźniego? Znaczenie owej "nienawiści" rozjaśnia się, jeśli weźmiemy tekst Mt 10,37: Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Znaczy to, że kto chce iść za Jezusem, powinien kochać Go bardziej niż inne osoby, także te, które są mu bliskie. Powinien też kochać Jezusa bardziej niż własne życie. Jezus domaga się od nas, byśmy przyznali Mu miejsce wyjątkowe, jedyne. Miłość do Niego i związek z Nim powinny mieć pierwszeństwo przed wszystkimi innymi związkami. Oczywiście miłość do Niego nie wyklucza miłości do ludzi – jest wprost przeciwnie. To właśnie Jezus chce, abyśmy kochali bliźniego. I nasza miłość do Jezusa wymaga od nas spełnienia tej Jego woli. Ale stosunek do bliźniego powinien być określany przez stosunek do Jezusa i włączony do niego. Kto miałby uczynić wybór pomiędzy Jezusem a bliską osobą, musi zdecydować się na Jezusa. Z drugiej strony, musi w taki sposób kształtować swoje związki z bliźnim, aby nie przeszkadzały mu one w więzi z Jezusem, lecz żeby owe związki znajdywały w więzi z Jezusem swoją moc. Ostatecznym kryterium nie jest pragnienie i wola bliźniego, ani jego przyjemność, ani też harmonia i zgoda z nim. Ostatecznym kryterium jest wola Jezusa i droga, na której On nas wyprzedza. Chrześcijanin nie może budować takiej zgody z bliźnim, która byłaby przeciwna woli Jezusa; musi budować taką zgodę, która odpowiadać będzie woli Jezusa, bo ona jest dla chrześcijanina obowiązującą i najwyższą normą.
Szczególny związek z Jezusem często napotyka mniej przeszkód ze strony bliźniego czy krewnych, niż ze strony własnego "ja", ze strony egoizmu. I również własne "ja" i własne życie muszą ustąpić miejsca więzi z Jezusem. Kto chce iść za Nim, musi nieść swój krzyż, musi iść za Jezusem drogą krzyża. Bo albo się całkowicie naśladuje Chrystusa, albo w ogóle się Go nie naśladuje. Nie można wybrać tylko tych odcinków drogi Jezusa, które się nam podobają. Albo jesteśmy gotowi Mu towarzyszyć na całej drodze, albo nie ma po co jej zaczynać. Krzyż Jezusa jest konkretnym znakiem Jego bezwarunkowej wierności Ojcu i wierności swojej misji. Dla Jezusa taka wierność jest cenniejsza nawet od Jego własnego życia. Ponieważ utożsamia się z wolą Ojca, zostaje skazany na śmierć, musi nieść krzyż i traci swoje życie umierając na nim. Jezus nie szuka krzyża i cierpienia, tak jakby miał w nich upodobanie. Ale bierze na siebie krzyż i cierpienie, godzi się utracić własne życie, kiedy tego wymaga wierność Bogu. Także chrześcijanin musi być na to gotowy. Nie może wybierać życia łatwego, przyjemnego. Nie może odsuwać wszystkiego, co jest przykre i niewygodne. Najwyższą wartością nie jest życie przyjemne, w blasku własnego "ja", ale jest wierność woli Bożej i więź z Jezusem. Kto chce iść za Nim, musi postawić tę wierność ponad wszystkim. W imię tej wierności musi przyjąć cierpienie, poniżenie i to wszystko, co przeszkadza w łatwym życiu, aż po utratę samego życia.
Do związku z krewnymi i własnym "ja" dochodzi jeszcze związek z dobrami materialnymi. I choć one są czymś bezosobowym i "nieludzkim", to związek z nimi może być bardzo angażujący. Ale również i on musi zostać rozluźniony i podporządkowany więzi z Jezusem. Kto chce naśladować Jezusa, musi pożegnać się ze wszystkimi swoimi dobrami. Nie oznacza to, że za każdym razem trzeba porzucić wszystko i iść za Jezusem w kompletnym ubóstwie i braku środków. Kobiety, które idą za Jezusem, usługują Jemu i uczniom z własnych środków, zatem nie porzuciły całkowicie swoich dóbr. Ale podążanie za Jezusem oznacza, że trzeba się wyzbyć przywiązania do własnych dóbr i używać ich w sposób wymagany przez więź z Jezusem. Trzeba być także zawsze gotowym na całkowite ich rozdanie. Miłość do Jezusa i wierność Jego woli powinny stać we wszystkim na pierwszym miejscu.
Jezus mówi zupełnie otwarcie o warunkach podążania za Nim, bycia chrześcijaninem. Wymaga także wyraźnie od ludzi, żeby dobrze zastanowili się, czy są zdolni pójść za Nim. Nie mogą nierozważnie brać na siebie ryzyka, decydując się na coś, co jest dla nich nieznane, powierzając się przypadkowi, ale muszą dokładnie obliczyć, czy są w stanie sprostać koniecznym warunkom. Porównaniem z budową domu i z wyprawą wojenną Jezus uzmysławia konieczność trzeźwej refleksji. Nie chce nikogo zwodzić obietnicami. Nie chce w taki sposób zdobywać większej ilości naśladowców. Jego warunki są jasne: ci, którzy idą za Nim, powinni najpierw mieć otwarte oczy. Jezus chce mieć przy sobie osoby, które wiedzą, o co chodzi, które zwiążą się z Nim, rozważywszy wszystko. A gdy już się z Nim zwiążą, to zdecydowanie i ostatecznie.
My – cóż... – chcielibyśmy być chrześcijanami, iść za Jezusem, ALE na naszych warunkach. Wiele rzeczy fascynuje nas w Nim i pociąga, inne podobają się nam mniej. Chcielibyśmy stworzyć sobie taką formę chrześcijaństwa, która byłaby na naszą miarę, która by się podobała nam. Ale Jezus mówi wyraźnie, że pójście za Nim jest możliwe tylko na Jego warunkach, gdyż inaczej nie jest się Jego naśladowcą. Jest tylko jeden Jezus, cały Jezus. Nie istnieje taki Jezus, z którego można by wykroić sobie takie czy inne rysy. Kto chce rzeczywiście do Niego należeć, musi zdecydować się na Jezusa prawdziwego, jedynego i całego. Wszystko inne nie ma znaczenia.